Strona:Martwe dusze.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przypadki się zdarzają, i że w naturze spotykają się zjawiska niewytłomaczone, nawet dla najświatlejszych rozumów.
— Ale racz pan posłuchać, mam do pana prośbę... powiedział głosem trochę nienaturalnym i zaraz obejrzał się za siebie.
Maniłow, niewiadomo dla czego, także się obejrzał.
— Jak dawno pan podawałeś rewizyjną listę?[1]
— Już bardzo dawno; albo lepiéj powiedzieć, że nie pamiętam.
— A czy od téj pory dużo u was ludzi umarło?
— Niewiem; trzebaby spytać się pisarza.
— To zawołaj pan pisarza, przecie musi tu gdzie być.

Pisarz wkrótce przyszedł. Był to człowiek czterdziestoletni, golił brodę, chodził w surducie i jak się zdawało, wiódł bardzo spokojne życie, bo twarz miał obrzękłą, a cera żółtawa i małe oczy dowodziły, że wiedział aż zanadto dobrze, co to jest poduszka, piernat i pierzyna. Zaraz można było odgadnąć cały przebieg jego życia: z począ-

  1. Rewizyjne listy w Rosyi wyszczególniają liczbę umarłych lub nowonarodzonych dusz męskich; przedstawiano je rządowi co lat kilkanaście.