Strona:Mark Twain - Król i osioł oraz inne humoreski.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Odp.: — Hm, jedni mówili, że tak, drudzy, że nie.
Pyt.: — A jakie było pańskie zdanie?
Odp.: — O, to mnie nie obchodziło. Przecież to nie był mój pogrzeb!
Pyt.: — A czy pan — a zresztą, i tak nie wyjaśnimy tej kwestji. Pozwoli mi pan zapytać o co innego. Którego dnia przyszedł pan na świat?
Odp.: — W poniedziałek, 31 października 1693 roku.
Pyt.: — Co! to niemożliwe! Miałby pan w takim razie sto ośmdziesiąt lat. Jak pan to wytłumaczy?
Odp.: — Wcale nie chcę tego tłumaczyć.
Pyt.: — Ależ powiedział pan przed chwilą, że ma pan dopiero lat dziewiętnaście, a teraz podaje pan sto ośmdziesiąt. Toż to ogromna sprzeczność!
Odp.: — Ha! Zauważył pan to? (Uścisk dłoni). Niejednokrotnie wydawało mi się to sprzecznością, ale, nie wiem, dlaczego jakoś nie mogłem tego rozstrzygnąć. Jak szybko pan spostrzega takie rzeczy!
Pyt.: — Dziękuję pięknie za komplement. Czy miał pan lub czy ma rodzeństwo?
Odp.: — Hm! Zdaje mi się — że — że — tak, ale nie przypominam sobie.
Pyt.: — Hm, jest to najbardziej niezwykłe wyznanie, jakie kiedykolwiek usłyszałem.
Odp.: — Ejże, dlaczego pan tak mniema?
Pyt.: — Alboż mogę inaczej? Proszę, niech pan tu spojrzy. Czyj to wizerunek tutaj na ścianie? Czyż nie jest to jeden z pańskich braci.
Odp.: — Ależ tak, tak, tak! Dopiero teraz przy-