Strona:Marian Pilot - Panny szczerbate.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

patrzyła na nie, świeciły jej się w oczach łzy. — Nie chcę, żeby ten gruby byk... Do PGR-u sobie pojadę abo gdzie, wy jak tam chcecie.
— Weź mnie na bagażnik — szepnęła Natala.
— Ja się nie zmieszczę już — powiedziała Ula.
— Czemu nie? — oburzyła się Łuca. — Na ramę... Ale trochę jeszcze muszę się pouczyć, bo w więcej, to trudniej jechać.
Wsiadła znów na rower, jechała trochę, przewróciła się, rower nakrył ją z głową.