Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdym mu zaproponował, czy nie zechciałby wezwać konsylium — stary jestem, nie mam żyć po co dłużej, ani dla kogo. Sam jestem, jak wierzba w polu... spróchniała wierzba do tego. Nawet mnie nie namawiaj, abym się wypraszał panu Bogu od śmierci. Banasiowa jedna pójdzie za trumną i będzie baba płakała, ja wiem — więcej nikt. Dostanie za to te graty wszystkie i pościel, tylko z książkami nie wiem, co zrobię. Doktor masz bibliotekę?...
— Mam medyczne dzieła głównie.
— Ja mam i medyczne; kiedyś tem wszystkiem się zajmowałem. Czego to człowiek przez ten mózg, jak przez przetak, nie przesiał!... i co z tego?...