Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co mi to szkodzi?... Czasu mam aż zanadto, a pacyentów tylko trzech, to dlaczego nie mam ich odwiedzać choćby trzy razy dziennie.
Gierda mnie z godzinę zatrzymał u siebie; powiada, że mu się po moich proszkach lepiej zrobiło, ale się tem nie łudzi.
Ciągle mówi o »pakowaniu«.
Jakiś był rzeźwiejszy i rozmowniejszy, niż wczoraj. Wypytywał mnie o moje stosunki, kiedym skończył medycynę, co myślę dalej robić z sobą, dlaczego matki nie sprowadzam do siebie?...
Szczególny człowiek!... wybiera się na drugi świat, a troszczy się wszystkiem, co się dzieje, a o sobie nie chce nawet mówić.
— Co tam ja! — przerwał mi,