Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jako mąż, i tę drugą, którą będzie musiał ponieść jeszcze, jako ojciec.
— Mój drogi konsyliarzu, — mówił do mnie, wróciwszy się aż na schody z ulicy — dobrze, żem sobie przypomniał!... zlituj się, tylko przed Minią ani słowa o tem, że Gierda umarł. Ona jest tak wrażliwą i to mogłoby ją zanadto obejść! Lepiej, niech nic nie wie; będziemy przed nią ukrywali jego śmierć, po co ma biedaczka się martwić!...
Oczy miał od łez wilgotne, jak zawsze, gdy mówi o swojej Mini.