Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cenia w muzyce jest kapitał, który jutro złożę do banku, aby procent narastał, a co miesiąc otrzyma pani dla niego pensyę swoją i tak będzie aż do skończenia konserwatoryum tutaj, a może i zagranicą.
Ona tego słuchała, słuchała i jakby zrozumieć nie mogła; patrzyła to na mnie, to na swoje spracowane, chude, pokłute palce i myślała zapewne, że sobie z niej żartuję.
Odwykła tak od szczęścia w życiu, że marzyć jej było trudno, aby ono i dla niej się uśmiechnąć mogło, jeszcze do tego tak niespodzianie.
Zmieszaną była i zakłopotaną, czując, że należałoby coś odpowiedzieć, a słowa jej uciekały,