Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i na manowce prowadzi, i przeszkadza ciągle w drodze do celu.
W tym Józku jednak musi siedzieć artystyczna dusza; jak jemu te oczy świeciły, kiedy swój sen opowiadał!... a skrzypki swoje za pięć rubli tak kocha, jakby były żywe i nie oddałby ich pewnie za nic na świecie, chyba za lepsze jakie, gdyby się nad nim kto zmiłował i zrobił biedakowi prezent.
Ba!... ale ktoby to zrobił?...
Niech tylko wróci całkiem do zdrowia i do sił, to może ja mu jakie skrzypięta skąd wytrzasnę. Miałem kilku kolegów, którzy muzykowali, a teraz pewnie w kąt rzucili smyczek; popytam — może się co znajdzie.
Chciałbym z całej duszy chłopakowi dopomódz do karyery