Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od pana profesora i że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby tylko tak samo potrafił.
Mama siedziała w pierwszym rzędzie z samego brzegu i ciągle płakała z radości — opowiadał — bo mama zawsze tylko płacze nade mną i we śnie nawet, i tak.
Wziął jej rękę z czułością, ale i z poczciwym wyrzutem jakimś, i ucałował.
— Koledzy mnie ściskali, całowali, cieszyli się, żem dostał pierwszą nagrodę, i powtarzali: »Szlarkiewicz zasłużył na to, on z nas wszystkich najzdolniejszy, ma ton i technikę, tylko skrzypce ma podłe«. No, ja przecież wiem, że mam podłe skrzypce, ale za pięć rubli nie można mieć lepszych: dla mnie to i takie dobre. Kiedyś,