Strona:Maria Rodziewiczówna - Szary proch.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przykład. I tylko ja jeden po nim zapłaczę i ta matka-ziemia we wnętrznościach swoich ból poczuje po synu zgubionym, po sile zmarnowanej, po nadziei zagasłej... Tak on przepadnie marny i przeklęty, tak on zgnije oplwany, a zgubi go właśnie ta moc, którą pogardził, to kochanie i wiara, których się odprzysiągł. W bojowaniu one i we łzach trwają i trwać będą ale nie daj nikomu z nas, Boże, bojowania tego być kwasem, łez tych być przyczyną. Takim on jest — ten zdrajca!
— A wiesz, dlaczego zdradził? Dlatego, że Szwedas mu dziewczyny odmówił.
— Dlatego, że Bóg tak dopuścił — Rufin poprawił poważnie. — Wszelakiemi — On wielki — ohydami świat ten obsiał, gryzące pyły rozrzucił, kolące osty po ścieżkach zastawił, zjadliwe gady pod głazami ukrył, gorzkiemi smaki napoje naprawił. A wszystko — On dobry — tak zrobił, byśmy, nieba żądając, do Niego wciąż tęsknili, wśród ziemskich nędz i bólów, zawsze hen, w górę nagrody i wypoczynku wyglądali. Taki — On mądry jest!... A ten zdrajca o tem zapomniał — przeto ja płaczę po nim — bo z biednych, z nędznych — on najbiedniejszy, najnędzniejszy!
— Rufin, tyś chyba święty, że ty tak wszystko inaczej, niż ludzie, widzisz. Ty chyba z Bogiem rozmawiasz!
— Nie święty ja i nie inaczej wadzę. Tylkom sam zawsze. Z kimże rozmawiać mam, jak nie z Bogiem, co mi sierocie jeden pozostał — za wszystko, czem wy się cieszycie.
Wawer nie śmiał się więcej odezwać, szacun-