Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i ustanowili. Poczęli się wysadzać w zbytku i przepychu, stawiać dworce i kasztele, pisać coraz więcej praw, sądzić i karać. Ale wszystkiego było im za mało, bo się nie mogli swobodnie w czasie pokoju zarzynać, ile że to, co było w wojnie sławą — w domu było zabronione i karane. Dostatki też poczęły znikać — gdzieś wsiąkać — po kieszeniach i skrzyniach Greka i jego socjuszów, a pole, licho przez jeńców uprawione — dało lichy plon — a i po ten nikt nie przyjechał — bo kupcy byli zniszczeni, a inni lękali się zbrojnych rolników!
Poczęli się tedy wzajem okradać, oszukiwać, sądy miały co robić i wyrósł w owych czasach cech ludzi giętkich w języku, a krętych w słowie, którzy z owych spraw żyli i bogacili się.
A wreszcie ktoś rzucił myśl, że Grek i jego kompany zanadto złotem obrzękli, i wszczął się przeciw owym cudzym pomruk złowieszczy.
Ale Grek czuwał i nuż opowiadać o jakiemś mieście za lasem, stokroć bogatszem niż owa kupców osada i judzić, by popróbowali tam się obłowić. Już teraz i wiadra im nie było potrzeba — owszem postanowili