Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strów fabrycznych. Położyli na stole dwie czerwone chustki pełne pieniędzy, a potem przystąpili do staruszki, pocałowali jej rękę, i jeden przemówił:
— Przynieśliśmy zebrane pieniądze. Niech pani je schowa i z panami tymi sprawą pokieruje. My, co w naszej mocy, zrobimy. Mendel Sysel obiecał dać drzewo na szpital, pan Rudnicki daje sto tysięcy cegły, chłopi ją darmo zwiozą, a mieszczanin Taras Bur daje plac swój za młynem. „Stanowy“ obiecał papiery, jakie trzeba wyrobić, majstrzy za pół darmo zrobią. Byle nam pani zdrowa była, daj Boże!
Staruszka opanowała się siłą woli, a drugi majster dodał:
— Boć pani z nami zostanie?
— Zostanę, dziatki, zostanę! Gdzieżbym była do końca!
— To i dzieci można wieczorem przysyłać?
— Od jutra, a jakże! Ksiądz tymczasem syna zastąpi.
— Potem ja! — ozwał się Ławrynowicz. — Tylko się trochę z chorymi urządzę.
— Bobyśmy też pani od siebie i nie puścili! — rzekł majster, rzucając spojrzenie ukośne na Jóźwickiego.