Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

twoich tu nie wezmę... Nie, to wszystko tutaj, jak jest i co jest, to Kazia dziedzictwo: Nic nie zmienię. Tobie się to wydaje nędzą i niedostatkiem, bo ty znasz przepych i zbytek. Gdybyś znał mieszkania i sprzęty robotników, którzy na twój przepych pracują, gdybyś pokochał i przecierpiał nędzę i niedostatek prawdziwy — ich, tobyś nie grzeszył, nazywając nasz byt nędzą. Jam syta, jam odziana, mnie ciepło, mój byt bezpieczny, mogę próżnować, gdym chora, mam czas na czytanie, nie grozi mi głód z racji stagnacji, oszczędności fabryki, starości, niechęci starszego... jam można! Słuchaj, chcesz wydawać tysiące tutaj dla mnie, wydaj je dla mnie tam, u siebie. Wydaj je, myśląc o mnie, a będziemy wtedy wszystko troje razem. A do mnie tu przyjeżdżaj, pókim żywa, przyjeżdżaj często, a gdy umrę, połóż mnie przy Kaziu, i uszanuj te rupiecie nasze, i podaruj je temu, kto o nie cię poprosi. Bo widzisz, te rupiecie to... to... moje klejnoty!...
Łzy przerwały jej mowę, łkanie ciche wstrząsało nią.
Wtem rozwarły się drzwi: wszedł Ławrynowicz i Włodarski, a za nimi dwóch maj-