Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

brał i nauczył, żeby po nim wzięli kierunek naszych uczynków i potrzeb. Aby znak był po wsze czasy myśli jego, czynimy z groszy naszych szpital jego imienia, bo wiemy, jak on tego zawsze pragnął!“
— Uczynimy! — przeszło uroczyście falą głosów po tłumie.
Posypały się na trumnę grudki ziemi, rozległo się ostatnie: „Anioł Pański“.
Jóźwicki się rozejrzał. Ławrynowicz i Włodarski prowadzili staruszkę do powozu; tłum ich przeprowadzał.
Duża gromada kupiła się na uboczu wokoło mówcy, i słychać było dysputę.
— Dlaczego my nie możemy dać! — wołał jakiś w kapocie zagrodnik.
— A namże win ne bat’ko buw? — oburzał się jakiś chłop, przez głowy ludzkie podając rubla.
— Jak wszyscy, to wszyscy! — coraz więcej wołano. — Bierzcie, Ławrynowicz!
— No, to wołajcie pana Włodarskiego, nie dam sam rady.
Skoczył ktoś i wrócił z Włodarskim.
Tłum kładł srebro i papierki, dawali zobowiązania do jutra. Jóźwicki, jak zahipnotyzowany patrzał. Wszyscy byli — datki