Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wrócił potem jeden, co począł namawiać, żeby się dzieci uczyły; przywiózł jakichś książek i ofiarował się opowiadać i uczyć, jako gdzieindziej się dzieje i co ludzie ze skał i piasku i wody zdobyć potrafią.
Obywatele ciemniewscy zlękli się, że nauką dzieciom w głowach poprzewraca, że oni sami swe dzieci potrafią wychować, a już stanowczo wszyscy zaprotestowali przeciw lekcjom, gdy nauczyciel zażądał, aby mu zato dano strawę i kilka groszy na odzież. Bezwstydnik i wyzyskiwacz! Jakby go bajanie o jakichś zamorskich wymysłach co kosztowało.
Nauczyciel tedy, żeby żyć, za grajka do tańca się wynajmował, bo tańczyć lubiono w Ciemniewie, choć boso, i mógł skrzypiciel z głodu nie umrzeć.
Wrócił wreszcie trzeci i ten był najgorszy. Dowodził, że wszyscy: bogaci i ubodzy, wielcy i mali, słabi i silni, mądrzy i głupi, powinni wziąć za łopaty i przekopać wielki kanał przez wszystkie grunta ciemniewskie, żeby wody zgniłe znalazły ujście.
Ten oburzył wszystkich. Bogaci powstali, że im każe pracować wespół z motłochem; ubodzy, że wymaga od nich trudu bez za-