Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Najstarsi ludzie nie pamiętali, żeby kiedy było inaczej. Były tylko legendy, że niegdyś wody biegły, łany były żyzne, ale o tem tylko matki opowiadały dzieciom do snu i tylko bardzo małe dzieci w te baśnie wierzyły.
Gdy zaś nieco podrosły, wierzyć nie mogły, bo widziały i odczuwały tylko rzeczywistość. Bywały głodne, chore, słabe i mdłe, nie miały ochoty ani do zabawy, ani potem do pracy.
Pracy w Ciemniewie zresztą nikt nie lubił i każdy zbywał z musu, jak nikt nie lubił czystości, bo wiecznie się nurzał w błocie, a czystej wody nie miał nawet do picia.
Rodzili się, żyli i umierali w bagnie i tak wreszcie do tego nawykli, że przestali swe położenie odczuwać, o niem myśleć i mówić, na nie szukać rady.
Tak było, tak im Bóg przeznaczył, a wszystko z woli Bożej i winy złych sąsiadów.
Bo gdy było kogo spytać, skąd się ten kraj tak zabagnił, objaśniono, że sąsiedzi niegdyś spadek wód swych tak skierowali, że zatopili ciemniewską ziemię i zniszczyli całą gospodarkę.