Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skazano go na 300 rubli „sztrafu“ i dwa miesiące więzienia. Nie apelował.
Pieniędzy nie miał — zaaresztowano graty w dworku. On sam nazajutrz po wyroku stawił się w więzieniu, w powiecie.
Odsiedział swój czas — wszystko to przeciągnęło się aż po Gromniczną, a w lutym zjawił się u Skowrońskich. Emilka zaczęła biadać, wiedziała, że za „sztraf“ poszedł dobytek i graty — zostały tylko cztery ściany.
— Jakże, tatku, teraz będzie!?
— Tak zrobiłem. Dworek zamknąłem na głucho, sad i ogród w dzierżawę oddałem sąsiadowi i te pieniądze dla Władka będą na naukę. A mnie samemu jak tam bez was być. Da Bóg, przyjdzie czas, zbierzem się może znowu do kupy, tylko już nie czworo was będzie, a może kilkanaście — naszych! Ja jeden byłem, przez to i niejedno się zaniedbało. Teraz w rozproszeniu trzeba być!
— A gdzież ojciec będzie? U nas proszę pobyć! — rzekł Skowroński.
— Do wiosny pobędę. Makarewicz mi przysłał kilkanaście rubli i Adaś z Wołynia dwadzieścia. To z wiosną ruszę.