Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/104

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    kiedyś kniaź zjechał — przywołano go przed oblicze i ten go pyta:
    — Ktoś ty jest?
    — Ja tutejszy! — odpowiedział Kuźma.
    — Głupiś — kniaziowski sługa jesteś. Jeszcześ nie zrozumiał! — zakrzyczeli namiestnik i stróże. Wzięli go na naukę i jęli wykładać.
    Oto jakiś krewniak wyszogrodzkiego pana się zjawił i z kniaziem sąd rozpoczął. Jeden swych praw dowodził i drugi — jeden się Kuźmą świadczył i drugi. Dlatego kniaź tu zjechał.
    — Jakże, głupi, nie wiesz żeś kniaziowski?
    — Juści, wiem.
    — No, to gadajże tak na sądzie.
    — Juści, będę gadać.
    — Bo jak nie zaświadczysz prawdy, to cię stąd w pustynię wygonią. Rozumiesz — pamiętaj sobie!
    — Co nie mam pamiętać.
    Wyrwał się, wszystko przyobiecawszy i schował się w swe bory i tak się zataił, że jak przyszedł dzień sądu, ledwie go znaleziono.
    Przyprowadzono go do kasztelu — postawiono przed majestatem sądu. Lica tego,