Strona:Maria Rodziewiczówna - Między ustami a brzegiem puharu.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A teraz spać — zawołał gospodarz, już zupełnie swobodnie; — północ, a pan wygląda zmęczony. I ja dziś dzień cały polowałem na zające.
Położyli się w jednym pokoju. Przedtem Polak, klęcząc, odmówił pacierz i z czołem schylonem bił się w piersi pokornie.
Niemiec patrzał na to zdumiony. Nie modlił się nigdy — zostawiał tę fatygę cioci Dorze...