Strona:Maria Rodziewiczówna - Między ustami a brzegiem puharu.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widziałeś, dokąd pojechała? — zagadnął Croy-Dülmen.
— Wiesz, nie; byłem zajęty. Nie uważałem.
Obadwa okłamywali się bezczelnie. Śledzili piękną nieznajomą, ale im uszła w tłumie i znikła. Była to dla Herberta pierwsza, dla naszego bohatera druga porażka. Nie zwątpił jednak o sobie, ruszając z dobrą miną do restauracji.
Bankiet się przeciągnął do rana.