Strona:Maria Rodziewiczówna - Między ustami a brzegiem puharu.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I wtedy, raptem, poznałem panią. Wyznaję, że się zajęły moje oczy i nerwy rzadką pięknością, nieznaną wśród kobiet niemieckich; potem przyjechałem tutaj. Zdało się mi zrazu, że to kraj z baśni i podania, stary, zapleśniały, cudem dobyty po wiekach na światło. Poznałem tu dopiero, co to wiara i religja. Żeby pani wiedziała, jakem się zdumiał raz pierwszy, gdy Jan wieczorem klęknął do pacierzy; poznałem uszanowanie dla starszych i dla kobiet, poznałem ludzi, co pracują i myślą. I uchyliłem przed wami czoła i pokochałem kraj matczyny, i tylko marzę, by zasłużyć na wasze braterstwo. Ciężko mi, oj, ciężko! Ludzie nie wierzą, babka nie ufa, i pani zaręczona!
Zatrzymał się, sądząc, że może coś odpowie; ale ona, wierna obietnicy, milczała uparcie, zapatrzona w srebrzący się od księżyca tor dróżny.
— Dawniej, wobec tak smutnej perspektywy, cofnąłbym się tam, gdzie mnie podziwiają, wielbią, kochają i ciągną. Traciłbym, jak dotąd, czas i pieniądze, lub ożeniłbym się z księżniczką krwi, na złość wam i własnemu sercu, i możebym wkońcu zapomniał polskiego epizodu w mem życiu. Ale teraz zapóźno. Już nie oczy i nerwy kochają panią, ale serce, dusza, cała moja istota. Dawniej pożądałem, teraz pragnę służyć i stać się godnym, nie pani serca, bo je kto inny już posiada, ale pani szacunku i choćby przyjaźni. Oto i wszystko. Odbyłem spowiedź, zna pani teraz mnie całego, odtąd będę tylko działał i milczał. Wierzę, że pani mej spowiedzi nie zapomni, zaufania nie sponiewiera i może kiedy daruje mi wszystkie winy i obrazy. To mi wystarcza. O jedno tylko proszę teraz: niech mi pani pozwoli uścisnąć swą rękę. Będzie to znak, że mi pani darowała.