Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dobrze, panie! Byleby drew dostał, to postojów i języka żałować nie będę.
— A Ułas zimuje na pasiece?
— On tam opodal ziemiankę ma. Do Ułasa to najlepiéj drogę zna pana gospodyni, Motra. Toć jego swojaczka i powiadają, że on jéj swą mądrość zostawi. Chadza ona często do niego.
— A to mi nowina! Motra mi nigdy o tém nie wspominała. Wprawdzie ta niewiele mową grzeszy! No, ostańcie zdrowi, Arechta!
Znowu Szymon sam na wózku został, na zegarek spojrzał i konia napędził. Rad był ze swych pasażerów. Że pijana szlachta nie goniła go i nie poturbowała, to zawdzięczał staremu Adamowi, a Arechta powiedział mu wiele użytecznych tajemnic chłopskiego życia.
Dla człowieka, który z tym żywiołem wciąż musiał walczyć, były to cenne informacye.
Zmierzch wczesny już zapadł; jeszcze dostrzegł Szymon opodal od drogi dwór stary w świerkowéj girlandzie: było to Horodyszcze; potem ciemność zaległa zupełna i tylko koń znanéj drogi się pilnował, bo ni śladu dostrzedz nie można było. Szymon puścił wodze fantazyi.
Gdy tu przybył z całą energią i zapałem młodości, myślał, jak każdy, że z posad ziemię poruszy. Postawił sobie za cel uszlachetnienie warstwy służącéj, z któréj sam pochodził, i porozumienie zgodne