Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/473

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



XI.

Przyszła jesień zwykłą koleją. Była bardzo dżdżysta i chłodna; wcześnie zaczęły śniegi padać i błoto było nie do przebycia.
W chłopskich Dubinkach u Wilków obchodzono dwa wesela. Żenił się Ihnat z Mikitki Krystyną, szła Tekla piękna za mąż, za wolą babki, pomimo płaczu i protestu, za bogatego jedynaka z Omelnéj.
Wilczyca wystąpiła hojnie i okazale, bo i gości miała wielu i osobliwych.
Gdy darzono państwa młodych, przyjechał Szymon Łabędzki i złoty pieniądz na korowaj rzucił, przelotnie na Teklę spoglądając.
Smutne jéj oczy popatrzyły na niego raz ostatni, bo odchodziła już z chaty, kędy on na wieczernice przychodził pieśni słuchać i ciekawe historye opowiadać. Szła do cudzéj wsi na ciężką dolę gosposi i matki, żegnała na zawsze swe dumki dziewicze.