Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się. — Jam się rozmyślił, alem kochać nie przestał, tylko muszę się usunąć, bo z panią żenić się nie mogę, nie chcę, za nic!
— Z powodu tego kotła?
— Dlatego, żem bankrut i nie czuję w sobie siły do pracy; wyczerpanym, zmęczony, bez możności wybrnięcia ze złéj doli. Pani, bogatéj, nie chcę wciągać w otchłań moich złych interesów, pani, biednéj, utrzymać-bym nie mógł! Muszę się usunąć.
Nika wstała, poprawiła ogień na kominie i przetarła zaczerwienione od mrozu oczu. Potem stanęła przed panem Sewerynem i rzekła prawie gniewnie:
— Takie koszałki opałki daruję panu ten raz jeden, pierwszy i ostatni. To wstyd mówić ludziom zdrowym na umyśle, bo to słuchającego obraża. Dla uniknięcia zaś podobnych fantazyi pańskich proszę dziś jeszcze oświadczyć się ojcu i niech to raz będzie skończone. Nie cierpię fałszywych pozycyi, próżnych frazesów, a pan potrzebuje rychłéj pomocy materyalnéj i serdecznéj nad sobą opieki. Więc...
Sokolnicki wzdrygnął się.
— Za nic, za nic! wyjąkał. — Nie oświadczę się: wstydziłbym się tego całe życie.
— Więc po cóż pan przyjechał? — zawołała już rozgniewana i zniecierpliwiona.
— Żeby to pani powiedzieć i przeprosić.
— Mógł pan to schować dla siebie. Racye nie