Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

demnaście pola wydartego z pod lasu, ogółem 62 dziesięciny, a że rodów w Dubinkach jest piętnaście, więc na ród wypada osiem morgów wszystkiego razem. Z tych ośmiu morgów ród miał-ci ile korzyści? Sami powiedzcie!
— Jakie korzyści? Żadne! — zawołał Seweryn. — Gdyśmy skosili i zżęli, nakładano areszt. Gniło na deszczu, sypało się na upale, tratowało bydło. Jeżeliśmy pokryjomu zabrali, to trzeba było za darmo prawie żydom sprzedać. Jeślim miał dziesięć rubli, to i wszystko.
— A ileż rocznie kosztował proces?
— Proces! — krzyknęli wszyscy. — Toć widać! Mieliśmy przedtem buty: teraz łykowe postoły; mieliśmy odzież: teraz te laty; mieliśmy bydło: teraz pies został i kot! Ot, co kosztował! — wszystko, co było, i długi. Żydy biorą po pięć groszy od rubla na tydzień.
— Nie chcieli płacić panu, teraz w żydowską wpadli niewolę.
— A też pólka, co na nich wam było ciasno, żeście dworskie grabili, jakże one utrzymane, jak wam rodzą! Woda podmywa, bo rowy nie zrobione; chwast się pleni, bo gospodarz w czas nie zniszczy, po sądach się tułając; ziemia ubożeje, bo inwentarza za mało. Po sadkach dzikie grusze i wiśnie cierpkie, i te dziatwa, próżnując, przed dojrzeniem pootrąca. Po domach swary i klątwy, bo nędza w oczy zagląda,