Strona:Maria Rodziewiczówna - Czarny chleb.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



JEDNA DROGA

Była rzeka i popłynęła do morza. A płynęła w bagnach i nieprzebytych borach, aż przyszedł człowiek jeden i przez bagna te i bory uczynił drogę.
Nie nazwał drogi, ani drogowskazu nie postawił — ile, że droga prosta była i jedna.
Ludzie czas jakiś jeździli nią, wspominali twórcę, błogosławili, ale o nazwaniu jej nie myśleli, bo prowadziła do jednego celu, do rzeki i morza.
Aż się znalazł taki, — a zwał się Piotr — co przy tej drodze zbudował zajazd i wnet z początku postawił słup z nazwą swego zajazdu. Ludzie poczęli drogę wedle napisu nazywać, a gospodarzowi zajazdu dobrze się działo.
Co ujrzawszy drugi, wzburzył przeciw niemu ludzi:
— Ubliża twórcy... swojem imieniem nazwawszy drogę. Ja uczynię w imię twórcy drugi zajazd.
A że twórcy było imię «Jan», tedy ten drugi postawił u początku nowy słup z takim napisem: Droga do zajazdu «twórcy Jana». Dzierżawca Paweł.
Ludzie zaczęli się dwoić: jedni nazywali drogę imieniem Piotra, drudzy Pawła (o Janie jakoś mowy nie było), no i powstały swary i nieporozumienia, bo obcy, dalecy myśleli, że drogi są dwie.
Ale że interesy zajazdów dobre były, znalazł się trzeci, który do imienia twórcy «Jan» dodał Kalasanty; a że to był jego własny patron, więc trzecią oberżę otworzył pod nazwą «Kalasanty» (o Janie tym pierwszym jakoś mowy nie było).
A u początku stały już trzy słupy z napisami.
Swary i nieporozumienia się wzmagały; więc znalazł się czwarty, który przy tych slupach posta-