Strona:Maria Rodziewiczówna-Za wiarę i ojczyznę.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a mieszczanie sąsiedzi parę razy w kłótni o sad nazwali Boruckich „polackie mordy“. Ale z czasem zapomnieli, bo nie było żadnej więcej okazyi. Dziewczyny Boruckiego zastąpiły matkę w dworku. Starsza gospodarzyła, młodsza założyła warsztat krawiecki. Ubierały się u niej popadzianki, akcyźnikowa, prystawowa, cała inteligencya miasteczka. Zarabiała dobrze — wygadana była, ładna, zalotna. Zaczęli do niej się umizgać i urzędnik z poczty, i pisarz wołostny i sekretarz prystawa; było w czem wybierać.


∗             ∗

Roboty było pełno, donajęła panna Zofia — Zonia ją w domu nazywali — dziewczynkę do pomocy. Zarabiała dobrze, co wieczór zbierała się wesoła kompania, grali na skrzypcach, śpiewali, kawalerowie wysadzali się jeden przed drugim. Borucki już mógł być o dzieci spokojny. Starszy syn dostał posadę na Wołyniu, napisał, że się ożenił z córką bogatego kolonisty: starsza córka