Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Niebieskie migdały.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozpłaszcza się pod koszem,
jak pod kamieniem żaba,
i mówi: „Panie Kacie,
pozwól mi przejść bez krzyku,
na sprzedaż niosę jaja
i gęsi dwie w koszyku, —
spódnica stara, bura,
kaftanik na mnie siwy,
puszczaj-że dobrodzieju,
przecieżeś mi nie krzywy!“

— Ucięte złote dłonie
kładą się wkrąg na drodze.
Podumał kat Październik —
ustąpił się niebodze.

Patrzy — aż tu znów idzie
dziewucha nad dziewuchy:
spódnica jak ambona,
warkocze jak łańcuchy.