Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziwne »Rapsody Gęślarskie,« jak je Bohdan Zaleski nazywa, one pieśni o »Carze Łazarzu i o Kossowskim boju«, przelane w śpiż polskiej mowy, pod miarą i wagą tak ścisłą, iż zdaje się, że niema tam jednej zgłoski użytej zastępczo i w przybliżeniu tylko, na miejseu której staćby mogła inna jakaś zgłoska. To też wiatr czasu, który zazwyczaj na takie pokłady jednej mowy, przysypujące pokłady mowy innej, z borealną surowością wieje, z tego, — dla jego ogromnej zwartości i wagi, nie zdołał dotąd odwiać nic, w stronę lekkiej i nieważnej plewy.
Rozbrzmiał nam tedy donośnie, szeroko, gwar owych czasów i ludzi, kiedy w królewskim Pryzrenie Car Duszan sławnie panował, a z wojewody swymi do stołów biesiadnych i do rady siadał.
I błysnęły nam w oczy pióra i kołpaki junaków, łowcze sokoły, szczerozłote czasze, i twarze niewieście rąbkami zawite a cudne.
A tuż zahuczał łomot głazów ciosanych na fundamenty Rawanicy kościoła; kościoła, o którym lud świadczy w pieśni, że go »zbudował król o własnym chlebie i o wła-