Strona:Maria Konopnicka - Nowele (1897).djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niemniej i panowie przysięgli kręcili się w ławkach jak winny, gdy przypraży słońce.
Dokądże ich, u djaska, trzymać tutaj myślą? Pula nierozegrana, szczupak na dziewiątą u Froima, a tu nowa heca! Na kata się zdała taka robota, kiedy ani zjeść, ani wypocząć nie można w swojej porze!
Jeden tylko prokurator patrzył na obrońcę ze współczuciem. I on wprawdzie uznawał pewną niewczesność tych rekryminacyj, owszem, skłonny był je uważać wprost za wybieg prawny; ale z drugiej znów strony czuł się pociągniętym do mówcy tajemną sympatyą.
W lot pochwycił pan obrońca ten delikatny odcień na wyrazistej twarzy prokuratora, a ponieważ pan prezydujący milczał, bębniąc nerwowo o poręcz fotela, co można było sobie tak i siak tłómaczyć, skłonił się zlekka ku stołowi i, rzuciwszy głową, jak piłką, z lewego ramienia na prawe, rzekł:
— Pozwalam sobie wniosek mój ponowić i najusilniej przy nim obstawać. Wysoki Sąd nie może być obojętny na korzyści, jakie sprawie przynieść może wyjaśnienie wskazanego punktu.
Nie jest to jednem i tem samem, czy ser i masło zjadł ktoś z chlebem, czy też zamiast chleba. Na różnicę tę kładę nacisk. Jest ona ważną, jest ona decydującą. Gdy zaś ani świeżo ukończone badanie świadków, ani strona poszkodowana żadnych nie dostarczyły w tym względzie wskazówek, to jasne, iż trzeba zasięgnąć wyjaśnień u samych obwinionych. Pan