Strona:Maria Konopnicka - Nowe latko.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ŻÓRAWIE.

Pod tą cichą, złotą zorzą,
Żórawie leciały,
Z tem szerokiem, pustem polem
Smutnie się żegnały.

— Ty szerokie, puste pole,
Ty czarny ugorze!
Już my lecim, odlatujem,
Za to sine morze!

Już my lecim, odlatujem,
W te powietrzne drogi...
Nie będą nas więcej żywić,
Twoje chlebne brogi.

Nie będą nas więcej poić
Wody strumieniące,
Nie zakrzykniem już hejnału,
Na to ranne słońce!

Nie zakrzykniem już hejnału,
Bijący skrzydłami,
Nie zaszumią nasze pióra
Nad temi łąkami!

Nie zaszumią nasze pióra,
W chorągwiane loty,
Nie poniosą twoich pieśni,
W błękit jasny, złoty!

Hej, szerokie, puste pole,
W sinych mgłach stojące,
Czekaj ty nas, jak zaświeci
To majowe słońce!

Czekaj ty nas, a wyglądaj,
Z zachodowej strony,
Jak zapachną trawy twoje,
I ten gaj zielony.