Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ścisk, tumult, krzyk, obwoływanie ceny i towaru.
Ociekający wodą pomocnicy wyładowali już co podlejszy towar; całe zasieki wałkowatych ciał psów morskich, które się z koszów jak wrzeciona toczą, i czarniawej, szeroko rozpłaszczonej Hai.
Te będą sprzedawane z »ławki« i na wagę. Cała ludność osady tem żyje, a co zbywa, suszy się na wietrze, na słońcu, i rozsyła dalej.
Gdzieniegdzie Haja, u której ciemnego, w obszerny płaszcz rozszerzonego grzbietu wisi śmiesznie cienki ogon, do ogona prosięcia podobny, przewrócona na wznak, ukazuje dziwaczną i smutną twarz swoją.
Bo jest to naprawdę twarz, ludzka nie-