Strona:Maria Konopnicka - Na drodze.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zus postanowił... A jeszcze kiej się taki trafi, co w sobie taką moc... ma...
Umilkła. A podczas, kiedy jej rozgorzałe gorączką oczy wpatrywały się z jakimś posępnym tryumfem w ciemniejący kąt pod oknem, twarz jej stawała się coraz bledsza... bledsza...