Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dna drugą niech przestrzega, bo ja dziś mam gościa.
I ujęła Ewunię pod rękę.
— Pójdziemy do mleczarni — rzekła — gdyż mama zajęta i trzeba mi ją wyręczyć.
— Do mleczarni? — powtórzyła Ewunia — po co do mleczarni?
— Trzeba odważyć i zapakować masło — rzekła Jania i pociągnęła za rękę Ewunię.
Ewuni coraz się to wydawało dziwniejszem; chodzenie do mleczarni uważała za coś bardzo pospolitego i zgoła niewłaściwego. Z pogardliwą tedy minką szła za Janią, zdala, niepewna czy jej towarzyszyć ma, ale ciekawość bądźcobądź przemogła i wkrótce obie panienki znalazły się w sklepionej chłodnej izbie, gdzie na ławach i na ziemi ustawione były płaskie donice z mlekiem. W pośrodku długi stół zastawiony był blaszanemi formami, w które Maciejowa nakładała śliczne, świeże masło. Jania natychmiast zaczęła jej pomagać; cegiełki masła dobyte z form zawijała w papier, ważyła je; szło to tak szybko, że Ewunia