Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego... Był to jeszcze raz ten sam oracz, tylko że twarz jego była blada, a oczy paliły się ogromnem światłem. Krzyknąłem z zadziwienia — i nagle obudziłem się...
O. — A wiesz ty chłopcze, że to był sen równie piękny, jak prawdziwy.
Prawdziwy, proszę ojca?
Z pewnością tak! Ja ci go zaraz wytłomaczę. Twój oracz, twój rycerz, twój rzemieślnik, twój uczony — to były cztery stany jednego społeczeństwa, które sobie najpierw zdobywa chleb, żywność, jako pierwszą potrzebę życia; potem tej zdobyczy orężem broni; potem robi wynalazki, wprowadza przemysł, kupiectwo, a wreszcie zaspokaja potrzeby swego umysłu przez nauki i sztuki piękne.
L. — Prawda, proszę ojca!
O. — A nawet powiem ci, zkąd ci się ten sen tak pięknie ułożył.
L. — Zkąd, proszę ojca?
O. — Z rozmowy, jaką miałem wczoraj z twoim stryjem, a jakiej ty przysłuchiwałeś się tak ciekawie, żeś aż szklankę z herbatą łokciem przewrócił. Mówiliśmy