Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



NA STRYCHU.

„A psik!“ — kichnęła Mańcia wschodząc na ostatni szczebel drabiny, która w chacie starej Tomaszowej z sionki na strych wiodła: — „A psik!“ — kichnęła powtórnie, tym razem już z żartów. Istotnie z otwartych drzwi strychu dobywały się zmięszane, silne wonie ziół aromatycznych.
Kichnięciu temu towarzyszył wykrzyk wesołego śmiechu.
— Tomaszowa! — Co tam Tomaszowa robi? — Tabakę kręci?
— Dziecko drogie! Panienko! — zawołała stara wieśniaczka, a Mańcia jednym skokiem już była na strychu i zarzuciła obie ręce na szyję dawnej swej piastunki.
— Co to, Tomaszowa, czary tu jakie wyprawia? — wołała dziewczynka, biegając