Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Są ubogie dzieci, — mówił ojciec jakby sam do siebie, — któreby za te czterdzieści groszy mogły mieć cztery elementarze... Zamilkł i zmarszczył czoło.
Widocznie namyślał się nad czemś, a ja tymczasem przestępowałem z nogi na nogę. Nagle podniósł ojciec głowę i rzekł:
— Wiesz co? Urządzimy handel zamienny. Ja wybiorę z pośród moich książek te, które się stosowne okażą dla ciebie i założę z nich na dolnej półce biblioteki stałą antykwarnię, a ty będziesz kupował elementarze dziesiątkowe za pieniądze, które oszczędzić zdołasz. Za każde 10 elementarzy dostaniesz książkę.
Skoczyłem ojcu na szyję, i ucałowałem go serdecznie.
Wkrótce przekonałem się, że jak wielu rzeczy, tak i oszczędności uczyć się trzeba. W ciągu miesiąca miałem już dwa złote w skarbonce. Ledwom mógł otwarcia jej doczekać. Natychmiast dołączyłem do nich owo 40 groszy i pobiegłem do księgarni po elementarze. Kiedym je ojcu zaniósł, pochwalił mnie, a potem podał mi sporą