Strona:Marcin Ernst - O końcu świata i kometach.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tości jednego metra sześciennego, rozdzielone równomiernie na przestrzeni jednej mili sześciennej, może wówczas otrzymana gęstość będzie zbliżała się do gęstości ogonów komet.
Jak już zaznaczyliśmy poprzednio, ogony komet rozwijają się dopiero wówczas, gdy zbliżą się one znacznie do słońca. Prócz siły ciężkości słońce zatem ujawnia i inną siłę, działającą w kierunku przeciwnym, odpychającą cząstki ogona komety. Jest to siła elektryczna, jak to niezaprzeczenie stwierdzonem zostało i siła ta, nie zaś wysoka temperatura, jak dawniej sądzono, jest przyczyną świecenia ogonów komet. Zachodzi tu coś podobnego do żarzenia się gazów w rurkach Geisslerowskich.
Ogony te rozwijają się zazwyczaj w przeciągu kilku dni, niekiedy jednakże już w przeciągu kilku godzin. Jeżeli zważymy, iż ogony komet mają długość, wynoszącą niekiedy miliony mil, a najodleglejsze nawet cząsteczki ogona przeniosły się tam z głowy i całą tę drogę przebyły w ciągu kilku godzin, to otrzymamy szybkości, wynoszące całe dziesiątki kilometrów na sekundę. Na zasadzie tych szybkośei obliczono, iż siła odpychająca słońca w ogólności wielekroć przewyższa siłę przyciągającą. Np. dla komety r. 1811, siła ta jest 175 razy większą od ostatniej. Są to zjawiska tak zdumiewające, iż wprost zdają się zaprzeczać materyalności ogona i widocznie możliwe są tylko przy nader wielkiem rozcieńczeniu materyi. W naszych warunkach ziemskich nic analogicznego nie spotykamy.