Strona:Marcin Ernst - O końcu świata i kometach.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

widzieć. Dopiero specyalnie napisana broszura, wyjaśniająca przystępnie wszystkie szczegóły oczekiwanego zjawiska, zdołała przytłumić obawy, które poczęły przybierać rozmiary zastraszające.
Wieści o końcu świata skutkiem spotkania się z kometą kolportowano również w r. 1848. Spodziewano się wówczas powrotu komety z roku 1556, którą uważano za identyczną z kometą w r. 1264. W rzeczywistości zaś nietylko sam powrót był bardzo problematycznym, ale tembardziej bezpodstawnem przypuszczenie o niebezpieczeństwie, jakie ta kometa ze sobą miała przynieść. W istocie kometa ta wcale się nie pojawiła; pomimo to wiele pism brukowych doniosło o jej pojawieniu się i szczęśliwem minięciu niebezpieczeństwa. Kiedy w r. 1857 ukazała się na niebie wspaniała kometa Donatiego, tej znowu przypaść miała rola burzycielki ziemi, chociaż obliczone elementy jej drogi nie dawały najmniejszej podstawy do tego rodzaju przypuszczeń. W r. 1899 katastrofą groziło ziemi spotkanie się z kometą, odkrytą w roku 1866 przez Templa, która miała się spotkać z ziemią 13 listopada tego roku. W rzeczywistości chodziło tu o rój gwiazd spadających, pochodzących od tej komety, zwanych Leonidami, który w tym czasie miał osiągnąć swoje maximum. Tym zjawiskiem obszerniej zajmuje się rozdział ostatni.
W tej chwili znowu stoimy wobec przepowiedni końca świata, którego powodem ma być przejście przez ogon komety Halleya d. 19 maja r. b.