Strona:Marcin Ernst - O końcu świata i kometach.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeden górnik kawał srebra, na którym wyryte były słowa: oto komu zajaśniała kometa.
Byli jednakże już i w owych czasach, jak wspomnieliśmy, ludzie, którzy kometom wręcz odmawiali najmniejszego wpływu na losy ziemi; byli z drugiej strony i tacy, którzy wprawdzie uznawali wpływ komet w wielu razach, jednak przyczynę tego widzieli nie w samej komecie, ale w wrażeniu, wywieranem na umysłach ludzkich przez komety. Tak np. Piotr Megertin twierdzi, iż wiele wojen nie przyszłoby do skutku, wiele spraw możnaby załatwić bez rozlewu krwi, gdyby w chwili krytycznej nie ukazała się kometa, wzburzając umysły, jakby nalewając oliwy do ognia. Na poparcie swego zdania przytacza on np. fakt, iż gdy w r. 1652 pojawiła się kometa, w wielu okolicach Niemiec i Szwajcaryi wzburzeni już przedtem chłopi chwycili za oręż, i wybuchła wojna chłopska. W okolicach zaś Zurychu, gdzie wzburzenie było równie silne, natomiast kometa z powodu pochmurnego nieba widzianą być nie mogła, do wojny ani rozlewu krwi nie przyszło.
Jedno z najobszerniejszych dzieł o wpływie komet napisanem zostało przez lekarza angielskiego Forstera w czasie stosunkowo nie zbyt dawnym, bo w pierwszej ćwierci naszego stulecia. Doszedł on na podstawie swoich obszernych i bardzo pracowitych zestawień do stanowczego wniosku, iż od początku naszej ery najwięcej chorób, szczególnie epidemicznych, miało miejsce w czasach, kiedy na nie-