Strona:Marcin Ernst - O końcu świata i kometach.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieważ, dzięki niemu, odkrytym został związek, zachodzący między kometami a gwiazdami spadającemi.
Jeszcze w końcu zeszłego stulecia poglądy na naturę i pochodzenie gwiazd spadających były nader powikłane. Jedni uważali je za palne gazy, unoszące się w atmosferze, które zapalały się jakimś przypadkiem, powodując zjawisko w rodzaju błęddnych ogników, inni źródło ich upatrywali w wulkanach księżycowych, a tylko nieliczni uważali je za drobne partykuły, unoszące się w przestrzeni planetarnej, niewiadomego zresztą pochodzenia. Wogóle jednakże zjawiska gwiazd spadających nie poddawano badaniom systematycznym. Takie badania rozpoczęto dopiero właśnie przy samym końcu minionego wieku.
Dnia 12-go listopada 1799 r. Humboldt, odbywający jednę ze swych podróży naukowych po Ameryce południowej, wraz z towarzyszem swoim Bonplandem obserwowali nader obfity rój gwiazd spadających. Według Bonplanda nie było wówczas kawałka nieba wielkości potrójnej średnicy księżyca, w którejby każdej chwili nie pojawiło się kilka meteorów. Jak się później okazało, zjawisko to było widziane od samego równika do Grenlandyi. Humboldt zauważył wówczas, iż drogi, zakreślane przez meteory, po przedłużeniu ich wstecz, przecinały się w jednym punkcie nieba, z tego spostrzeżenia jednakże nie wyciągnął żadnych wniosków. Dnia 13 listopada 1831 roku również widziano bardzo wiele