Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkiem zaś myślał o tem, aby praca jego wyszła na pożytek dla ogółu.
Opowiadał mi raz niektóre szczegóły o sobie. Pochodził, zdaje mi się, ze Śremu; niższe klasy odbył w tutejszem gimnazyum, resztę nauki w seminaryum, które ukończywszy, rozpoczął swój zawód nauczycielski w Oporówku, gdzie go jenerał Morawski poznał, do dalszego kształcenia się zachęcił, częstokroć przepisywaniem i pisaniem listów zatruduiał i przyczynił się niemało do tego, że Rakowicz już wcześnie puszczać się zaczął na pole literackie i wychodzące wtenczas pod redakcyą Wojkowskiego Pismo dla nauczycieli i ludu wiejskiego artykułami swemi zasilał. Zmieniwszy dwa, czy trzy razy miejsce na prowincyi, dostał się wreszcie, bodajnie czterdziestego szóstego roku, do Poznania, najpierw na Chwaliszewo, a potem tutaj do Szkoły za bramką. Ożywione wtenczas w mieście naszem duchowe życie wywarło wpływ na ruchawy umysł Rakowicza. Poznał się niebawem i porozumiał się z podobnie usposobionym Ewarystem Estkowskim i współdziałał z nim gorliwie w założeniu i utrzymaniu Towarzystwa pedagogicznego polskiego, złożonego po większéj części z nauczycieli elementarnych, a należąc do zarządu tegoż towarzystwa przez cały czas jego trwania, przyczyniał się w znacznéj mierze do wydawnictwa Szkoły, znakomitego czasopisma, którego Estkowski był redaktorem.
Nieprzestając wszakże na téj pracy fachowéj, nieszczędził w rozmaitych sprawach artykułów swoich peryodycznym pismom wychodzącym u nas po czterdziestym ósmym roku. Znajdziesz je, panie Ludwiku, w Orędowniku literackim, Gazecie polskiéj, Dzienniku polskim, w ówczesuym Gońcu i Wielkopolaninie; zawierały nieraz trafne myśli, chociaż