Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

warzystw uczonych, pracował z zamiłowaniem na obranem polu; letnią porą podróżował zwykle w celach naukowych; odbywał głównie wędrówki, z młotem i dłutem w ręku, po rozmaitych górach niemieckich, badając ich geologiczną naturę, a spostrzeżenia swoje ogłaszał potem w mniéj lub więcéj obszernych książkach, któremi zdobył sobie znaczenie w uczonym świecie i kilka orderów. Znany był nawet za granicą, spotkałem się z nim bowiem późniéj w Paryżu, gdzie z kilku członkami de l'Institut miewał schadzki i narady. Ponieważ zabawił tam parę tygodni, schadzaliśmy się, aby zwiedzać to i owo, zwłaszcza iż znalazła się przy nim żona, zwyczajna towarzyszka w jego podróżach, któréj bliskości nigdy nie unikałem.
Wróciwszy do Poznania, zapomniałem zupełnie o Gumprechtach, nic o nich nie słysząc, gdy, po ośmiu czy dziesięciu latach, pewnego dnia, wchodząc do parku Wiktoryi, spostrzegłem z zdziwieniem panię Ludwikę siedząca wśród rodziny Bielefeldów. Czas wpływ nie wielki wywarł na jéj zewnętrzność; była tak elegancką, ładna i miłą niemal jak dawniéj, ale zmienił całkiem jéj położenie. Powiedziała mi, że mąż już nie żyje i że nie mając nikogo z bliższych, bo jéj rodzice dawno pomarli, przybyła tutaj do krewnych mężowskich. Dowiedziałem się niebawem o smutnéj historyi; otóż Gumprecht, chociaż człowiek spokojny i rozważny, dał się jednak uwieść ponętom giełdowym, a szczególnie spekulacyom kolejowym, które, po roku czterdziestym, przez czas niejaki rozwielmożniły się w Berlinie i niejednę sprawiły klęskę prywatną; cała fortuna poszła na marne papierki i nie zostało prawie nic prócz zmartwienia, które się głównie do choroby i śmierci przyczyniło. Trzeba było podziwiać z jakim spokojem i męztwem wdowa po nim znosiła zmianę swego losu; za młodu nie brakło jéj na chwilę