Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łatwość i żywość w rozmowie, niemniéj jak obfity zasób wiedzy w rozmaitych kierunkach.
Księżna Ludwika polubiła ją sobie i, zważając tylko na jéj osobiste zalety, pozwoliła pannie Moret przychodzić na bale, chociaż się do Jaśnie Wielmożnych, ani do Wielmożnych liczyć nie mogła. Nie uraziły się tem nasze panie polskie, ale niektóre dygnitarki niemieckie mocno ubodła owa bezwzględność, że osóbka, któréj papa usługuje przy stole, tańczy na téj saméj posadzce z niemi lub ich córeczkami, a nawet ma więcéj sukcesu u młodych oficerów, i jedna z nich, śmielszéj natury, wybuchła z wymówkami przed księżną Ludwiką. Pamiętam, że wieść o téj awanturce obiegała po Poznaniu i zwróciła bardziéj jeszcze uwagę na pannę Moret, którą uwielbiały zdaleka legiony poruczników, prymanerów i młodych urzędników, przesuwając się gęsto przez ulicę, gdy oknem patrzeć raczyła. Ale poezya ta skończyła się wreszcie pożądaną prozą i panna Moret znalazła męża z pomiędzy dawniejszych swoich adoratorów gimnazyalnych, który się na zacnego i poważnego człowieka wyrobił. Był nim syn zamożnego kupca Gumprechta „pod daszkiem“, na Starym rynku, o którym ci już bodajnie dawniéj wspomniałem. Młody Gumprecht, skończywszy szkoły w naszem starem gimnazyum, nie poszedł do kantoru, lecz na uniwersytet, gdzie się z wielkiem zamiłowaniem chwycił nauk przyrodzonych, osobliwie geologii, i potem, ożeniwszy się z pociągu serca, dostatni posiadając majątek, osiadł w Berlinie jako prywatny uczony. Studiozem będąc odwiedzałem dość często Gumprechta, razem z Wojciechem Cybulskim, dawniejszym jego kolegą szkólnym. Dzieci tam wprawdzie nie było, ale małżeństwo to żyło sobie zgodnie i przyjemnie, w ciągłych stosunkach towarzyskich z profesorami, literatami i wyższą biurokracyą. Gumprecht, zostawszy członkiem kilku to-