Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ków tutejszego kolegium, które czasami więcéj niż sześćdziesięciu patrów liczyło, odznaczył się niepospolicie bądź to nauką, bądź też pobożnością żywota. Otóż zaraz Jakób Wujek był jednym z pierwszych rektorów i przesiedział tutaj lat przeszło siedem, Mateusz Bembus, w początkach siedemnastego wieku, najsławniejszy kaznodzieja po Skardze, ojciec Kasper Drużbicki, którego siwą głowę i wysoką postać widzieć możesz jeszcze w kaplicy Matki Boskiéj, tuż przy drzwiach do dawnéj zakrystyi, słynął z dzieł pobożnych i nadzwyczajnéj świętobliwości, umarł nawet in odore sanctitatis, bo się podobno z ciałem jego niezwykłe rzeczy działy.
Do ostatnich zaś patrów, którzy tu przebywali, należał Józef Rogaliński, autor pierwszego, bodajnie, w języku polskim porządnego dzieła o fizyce. Wpadła mi kiedyś w ręce ta jego książka, dość gruba, in quarto; widać z niéj, że był dokładnie obeznany ze wszystkiem, co na owem polu wiedziano wtenczas w drugiéj połowie osiemnastego wieku i że z zamiłowaniem zajmował się swoim przedmiotem. Był jeszcze, za moich czasów, portret jego w fizykalnym gabinecie naszego gimnazyum i zachowało się tam kilka aparatów, o których nam prof. Czwalina mówił, że je Rogaliński zrobił lub sprowadził, jak wiele innych, a prócz tego i astronomicznych przyrządów, które potem zginęły. Muszę ci tu jeszcze nadmienić, bo tego pewnie od młodszych nie usłyszysz, że nasza piękna Fara nie jest bynajmniéj dziełem cudzoziemców; otóż wszystkie plany do niéj obmyślił i wypracował rektor Bartłomiej Wąsowski, ozdoby wewnętrzne wykonali po większéj części patres sami i miejscowi rzemieślnicy, a owe dwa wielkie obrazy, przedstawiające cudowne widzenie Ignacego Lojoli i Stanisława Kostki, znakomite osobliwie pod względem kom-