Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znajdując tam nietylko chętne i przyjacielskie przyjęcie lecz nieraz i rozmaite towarzystwa, bo Kupschowie, chociaż żyli skromnie, mieli jednak dużo znajomych w świecie urzędniczym i uczonym, których czasem na obiady i wieczorki spraszać musieli. Zeszedłem się tam u nich z kilku ciekawemi osobistościami płci obojga, wszakże najbardziéj ze wszystkich obeszła mnie figura profesora Zumpta. O! ten Zumpt, ileż razy ja mu błogosławiłem siedząc na szkólnéj ławie, za jego grubą gramatykę łacińską, którą nas, od Tercyi zacząwszy, trapiono. Nie przyszło mi wtenczas do głowy, że się z nim kiedyś spotkam; wszakże fata zrządziły inaczéj. Pierwszego dnia zaraz, gdy przeszedłem bramę uniwersytecką, ujrzałem na katedrze złowrogą figurę Zumpta, a oswoiwszy się z nią niebawem, pozostałem jéj wiernym przez cztery lata, nieopuszczając żadnego z jéj kolegiów. Była to przed pół wiekiem pierwsza znakomitość łacińska w Niemczech, i przyznać muszę, iż, ile mi sądzić wolno, zasługiwał na swoją sławę tak pod względem gruntownéj znajomości reguł językowych, pisarzy, dziejów i starożytności rzymskich, jak poprawności, oraz biegłości w mówieniu i pisaniu po łacinie. Napatrzyłem mu się dosyć, aby w pamięci mojéj niezatartą została do dziś dnia owa postać profesorska, zwłaszcza iż niepotrzeba było mikroskopu, aby ją dostrzedz. Miał on ze sześć stóp wysokości, przytem odpowiednią tuszę, a twarz jego szeroka i pełna z małym nosem, uzbrojonym okularami, nieodznaczała się zbyt szlachetnym wyrazem; całość nie sprawiała wrażenia viri doctissimi, raczéj wysłużonego sierżanta gwardyi. Mówił z namysłem i sapiąc od czasu do czasu, ale co mówił tyczyło się ściśle przedmiotu i miało zawsze naukową wartość, to też na brak słuchaczy skarżyć się niemógł. W uniwersytecie miewał tylko kolegia filologiczne, lecz obok tego wykładał hi-