Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z początku, gdy myśli swéj temu i owemu udzielił, przyjęto ją naturalnie bez zapału i niejeden kręcił głową, bo można było wątpić, że się coś podobnego da wykonać i utrzymać w Poznaniu. Tymczasem pierwsze trudności nie zraziły bynajmniéj pomysłodawcy; chodził, namawiał, przekonywał, a ponieważ pozyskał sobie kilka osób wpływowych, przedewszystkiem Władysława Niegolewskiego, doprowadził, z jego pomocą, do skutku zebranie, na którem, po długich i gorących naradach, Towarzystwo założyć postanowiono. Jest to więc jedna cenna pamiątka, którą nam pan Kaźmirz zostawił, a oprócz tego zaręczano mi, że także jego zabiegom winniśmy powstanie Towarzystwa przemysłowców.
Około roku sześćdziesiątego uzyskał od rządu pozwolenie odbycia tak zwanego roku próby i pracował najpierw przy gimnazyum Maryi Magdaleny, potem, jako nauczyciel pomocniczy, przy gimnazyum realnem; uczył w tych szkołach głównie języka polskiego, łaciny i historyi, i pamiętam, że, łącząc z należytą powagą łagodność i przyjacielskie postępowanie, cieszył się szczerą sympatyą uczniów. W tym to czasie nauczycielskich zatrudnień postanowił także położyć kres samotnemu życiu i stworzyć sobie ognisko domowe. Odwiedzając nieraz Antoniego Poplińskiego, miał sposobność poznania jego młodszéj córki; zewnętrzne przymioty tej panny, oraz jéj usposobienie spokojne i rozważne wywarły na niem wrażenie, któremu oprzeć się nie mogąc, zrobił krok stanowczy, a zezwolenie rodziców uzyskawszy, znalazł się wkrótce potem u celu swych życzeń, przed ółtarzem farnego kościoła. W téj ostatniéj chwili zaszła nagle przeszkoda, jednakże nie tragiczna. Z pomiędzy obcych byliśmy, Hipolit Cegielski i ja, jedynymi świadkami owéj urostości. Otóż młodą parę połączyć miał węzłem małżeńskim wspomniany już powyżéj i najbliższy przyjaciel pana