Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o mnie. Z jego opowiadań wniósłem, że pobyt w naszych stronach zrobił na nim dobre wrażenie, a widząc tego młodzieńca wtenczas fizycznie całkiem normalnego, zadowolonego z siebie i pełnego ochoty do życia, mógłbym był wróżyć, że się doczeka wieku swego ojca; tymczasem, nie doszedłszy ani do jego połowy, umarł na suchoty w bliskości Algieru, a żona jego, mimo młodych jeszcze lat, przesycona światem, schroniła się do Karmelitanek, tu w Poznaniu, zkąd ją kultura pruska do Krakowa wygnała. Ów zaś mentor księcia Witolda, jeden z Belwederczyków, znany w literatnrze emigracyjnej pod nazwiskiem Ludwika z Krzewia, współzałożyciel i współpracownik dziennika partyi Czartoryskich, który pod napisem Trzeci Maj wychodził w Paryżu, poufny księcia Adama i Władysława Zamoyskiego, używany przez nich nieraz do załatwiania różnych spraw za granicą, był przytem poetą, autorem dramatu: Zebrzydowski, powieści: Pan Pułkownik i kilku innych produktów literackich, których już nie pamiętam. Miał on szczególny talent ujmowania sobie ludzi; jego twarz rumianna pod wysokiem i łysem czołem, otoczonem z obydwóch stron krótkiemi, jasnemi i trochę kędzierzawemi włosami, uśmiechała się zwykle po przyjacielsku i objawiała, równie jak jego powolna i nieco śpiewająca mowa, wrodzoną dobroć serca i życzliwość dla wszystkich. Spędziłem z nim niejednę przyjemną chwilę, dał mi nieraz dobrą radę, gdym jéj w Paryżu potrzebował, i miło mi wspomnieć sobie, że byłem z nim kiedyś w bliższéj znajomości.
Wszakże spostrzegam teraz, panie Ludwiku, że trochę daleko odbiegłem od mego początku; stoimy przecież jeszcze przed pojezuickim gmachem, wróćmy się zatem do Radziwiłłów. Otóż powiedziałem ci parę słów o córkach księcia Antoniego, o synach także, ile ich zna-