Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lacya. Mówiłem: z Poplińskimi, używając liczby mnogiéj, panie Ludwiku, bo ich było dwóch, Antoni i Jan, nie tylko braci, ale i bliźniąt; przyszli obydwaj razem na ten świat, pod koniec przeszłego wieku, roku dziewiędziesiątego szóstego, w Popłonykach pod Ostrowem, gdzie rodzice ich mieli młyn i folwarczek. Nie dziw, że jako bliźnięta byli bardzo do siebie podobni tak z wyglądu, jako i z usposobienia, że chowali się razem i uczyli razem, najpierw w domu, potem w szkółce ostrowskiéj, wreszcie, nie bez pomocy, ile słyszałem, księcia Namiestnika, w gimnazyum poznańskiem, które ukończyli jeszcze za dyrektoratu Jana Kaulfussa, równocześnie z Karólem Marcinkowskim. Ponieważ obydwom przypadł do smaku zawód nauczycielski, udali się potem do Berlina, aby słuchać filologii i nierozłączni, mieszkając wspólnie i pracując wspólnie w językach starożytnych, w niemieckim i polskim, złożyli tegoż samego dnia egzamin na nauczycieli szkół wyższych. Był tam wtenczas w Berlinie dość liczny zastęp młodzieży polskiéj, z którą Poplińscy żyli w ścisłych stosunkach i z którą ich łączyły gorące uczucia patryotyczne, a że między tą młodzieżą objawiały się dążności i nadzieje będące nie bez pewnego związku z zamiarami politycznemi nurtującemi w wojsku polskiem i uniwersytecie warszawskim, niedziw, że obydwaj bracia podzielali pod tym względem usposobienie kolegów swoich. Nie miało to jednak dla nich bezpośrednio złych skutków. Pożegnawszy szczęśliwie Berlin, zakończyli niebawem ów żywot braci syamskich, rozłączono ich bowiem, gdy do tutejszéj rejencyi podali wniosek o wyznaczenie im odpowiednich posad; Antoniego posłano do ówczesnej szkoły wydziałowéj wschowskiéj, a Jana do gimnazyum leszczyńskiego.
Antoni został w Wschowie bardzo dobrze przyjętym