Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciaż nie podzielał złudzeń ówczesnych, nie usuwał się jednak od trudnych czasem zabiegów, aby ułatwić jakie przedsięwzięcie, albo uniknąć jakiego niebezpieczeństwa; lubił prócz tego przysługiwać się znajomym i na wezwanie załatwiał z ochotą ich sprawy, mimo że nieraz dużo czasu i roboty wymagały. Nakoniec dodam jeszcze, iż, jako jeden z przywódzców Towarzystwa tatrzańskiego, krzątał się, w ostatnich kilkunastu latach, z młodzieńczym zapałem, aby znaczenie i działanie tego Towarzystwa rozszerzyć, osobliwie pozyskać dla niego w W. Księstwie jak największą liczbę członków. W tym celu, kogo tylko tutaj znał, starał się popędzić na Tatry, wysławiając Zakopane, Szczawnicę, Morskie oko i górskie powietrze, którem się prawie co rok napawał. I w istocie, usiłowania i werbunki Kantaka na tem polu były tak skuteczne, że, wdzięcznością dla swego protektora przejęte Towarzystwo tatrzańskie, podobno na jakiejś skale w górach nazwisko jego zapisało, a potem na pogrzeb jego deputacyę przysłało.
Tak więc przebył sobie pan Kaźmierz ostatnie ćwierć wieku swéj ziemskiéj wędrówki z tem miłem przekonaniem, że ku zadowoleniu współrodaków wypełnia ów trudny obowiązek bronienia sprawy ojczystéj, który mu powierzyli, dla tego też, mimo postępu lat, zachował wrodzone swobodne swoje usposobienie i skłonność do towarzyskiego życia. Nie mając właściwie domowego ogniska, bo w kawalerskim stanie wytrwał aż do końca, lubił schadzki z przyjaciółmi lub znajomymi, szczególnie wieczorem samotności unikał, a ponieważ łatwo i częstokroć wesoło szła mu rozmowa, do któréj mu wątku nigdy nie zabrakło, chętnie się z nim spotykano i spędzano czas wolny na poufnych rozchoworach, nie tylko tutaj, ale i w Berlinie, gdzie, w braku współziomków, niemieccy jego koledzy sejmowi, z których większa część